Gdy patrzymy na dramatyczne sceny z Lombardii, docierają do nas zadziwiające obrazy. Z

jednej strony mrożą krew w żyłach straszne sceny umierających ludzi w szpitalach, a śmierć zbiera tam obfite żniwo. We Włoszech zmarło już ponad pięć tysięcy osób. Niemal jednocześnie telewizja pokazywała, jak po ogłoszeniu zamknięcia szkół, biur i instytucji młodzi Włosi ruszyli do restauracji, pubów, dyskotek, bawiąc się, ucztując, biesiadując na świeżym powietrzu rozsiewając wirusa w sposób lawinowy. Coś bardzo podobnego widzimy również w Polsce, gdzie ludzie buntują się przed przyjęciem ograniczeń i restrykcji, chcą po prostu żyć jak to tylko możliwe, jak najbardziej normalnie i zwyczajnie.
Gdy epidemia dżumy z XIV wieku, świetnie opisana w Dekameronie Giovanni Boccaccia, zaczęła przemijać, na obszarze północnych Włoch pojawiła się tajemnicza talia kart, zwanych tarotem. Narodził się on na obszarze niziny północno-włoskiej, a jego początkowa historia związana jest z możnymi i wpływowymi rodami północnych Włoch, z rodzinami Sworzów i Viscontich. Pierwsze znane historykom talie Tarota datowane są na początek XV wieku. Nie wiadomo do czego początkowo służył. Zaczął swoją karierę jako obiekt flirtu towarzyskiego, więc służył do zabawy. Jednak tarot to także narzędzie hazardu, obiekt gry wywołujący namiętności i żądze oddających się tej zgubnej przypadłości. Nieco później zaczęła się wróżebna kariera tarota, a tajemnicze postaci, symbolika, mistyczne alegorie niezwykle sugestywnie oddziaływały na podświadomość wróżbity i jego klienta. A jak wróżby, to także religia. Tak! Systemy dywinacyjne (wróżebne) religioznawcy przyporządkowali magii, która jest jedną z najstarszych form religii, tak jak to opisywał Mircea Eliade, C.G. Jung, Rudolf Otto, Bronisław Malinowski.
Jedną z najbardziej fascynujących elementów tarota są jego karty figuralne zebrane w części zwanej Major Arcana (Wielkie Wtajemniczenia). W tarocie są obecne elementy kultury średniowiecznej i filozofii scholastycznej. Jedną z kart jest siódma karta – Rydwan. Rydwany często pojawiały się w karnawałowych obrzędach ludus triumphorum – jednej z hipotetycznych inspiracji dla twórców tarota. W czasie karnawału lud przejmował władzę, gdzie trwała fiesta i zabawa. Niewątpliwie widać tu inspiracje związane z bachanaliami i kultem Dionizosa, kultem życia, zabawy, płodności, seksu. Nie bez powodu średniowieczne rydwany z bawiącym się ludem przypominają współczesne parady Love Parade, które kojarzą się nam z szaleństwem zabawy, seksu, w tym homoseksualnego.
Gdy jednak kończy się karnawał, nadchodzi czas wielkiego postu. Czas umartwiania, pokuty, refleksji, ograniczeń, przypominający nam o nieuchronności śmierci, przemijania, memento mori (łac. pamiętaj, że umrzesz), znany z drzeworytu Hansa Holbeina Młodszego obraz Dance Macabre (Taniec śmierci) z 1525 roku. Rytuały tańca śmierci przypominają nam o tym, że wobec jej majestatu wszyscy jesteśmy równi. W tarocie Śmierć jest przedstawiona jako karta nr XIII. Nie bez powodu jest to trzynastka, liczba pecha, nieszczęścia. Trzynastka redukuje się do pokutnej, saturnicznej, ciężkiej, symbolizującej krzyż i cierpienie liczby cztery, tak jak data roku 2020…

Śmierć jest niezwykle demokratyczna. Osnuwa swym całunem i biednego, i bogatego, i żebraka, i uczonego mędrca. W ostatnich scenach wybitnego filmu Milosa Formana „Amadeus” oglądamy ostatnie sceny z życia genialnego muzyka Wolfganga Amadeusza Mozarta, który pisząc zamówioną mszę żałobną – swoje słynne „Requiem” – jednocześnie pisze też tętniącą życiem, radością, energią operę „Czarodziejski Flet”. Ta walka życia ze śmiercią, ich odwieczny taniec, niczym średniowieczne Dance Macabre, tak bardzo przypomina sceny z północnych Włoch, ale i z wiślanych bulwarów w Warszawie.