- James Redfield
Zapisz się do newslettera
Autor Edyta, 24.12.2020
Wigilijna klątwa
Od dziecka byłam przesądna, po babci. Moja babcia na każdą okazję miała odpowiedni przesąd i sposób na odczynienie pecha. Na kobietę z pustymi wiadrami, czarnego kota i rozsypaną sól. Z największym nabożeństwem podchodziła jednak do zwyczajów związanych z Wigilią.
Mieszkałam z całą rodziną w dużym domu na przedmieściach wielkiego miasta. Babcia przyjaźniła się z panią Zofią, naszą sąsiadką. Miałam wtedy może z 10 lat, gdy raniutko w wigilijny poranek zobaczyłam w kuchni babcię mruczącą coś pod nosem.
– Co się stało? – zapytałam i zauważyłam panią Zofię wychodzącą z naszej posesji.
– Na psa urok, musiała przyjść tu z samego rana, żeby oddać tortownicę, nie mogła poczekać paru godzin? – gderała niezadowolona babcia. – Nie wiedziała że przyniesie pecha?
Bardzo się zdziwiłam, bo babcia lubiła panią Zofię i poprosiłam o wyjaśnienie. Usłyszałam, że jest taki przesąd: jeśli w Wigilię pierwsza osoba, którą się zobaczy będzie kobietą, przyniesie to pecha na cały następny rok.
– To znaczy, że skoro ciebie zobaczyłam to też będę miała pecha? – spytałam zmartwiona. Babcia tylko coś mruknęła pod nosem i wygoniła mnie z kuchni.
Zły los dał o sobie znać, bo w wakacje złamałam rękę i nie pojechałam na obóz harcerski. Postanowiłam, że w następną Wigilię będę czatować na tatę lub brata i wtedy będę miała szczęście. Niestety, za rok w wigilijny poranek pierwszą osobą była mama, która weszła mnie obudzić. Pech się sprawdził, bo kilka miesięcy później dowiedziałam się, że chłopak który mi się podobał chodzi z inną dziewczyną. To musiała być ta wigilijna klątwa!
Kolejnego roku postanowiłam, że za wszelką cenę pierwszą osobą będzie mężczyzna. Postanowiłam obudzić się wcześniej niż wszyscy i posiedzieć pod łazienką na piętrze. gdzie była sypialnia rodziców. Tato wstawał najwcześniej i to jego powinnam spotkać jako pierwszego. Znów się nie udało, bo tego roku w jego firmie zrobili dzień wigilijny wolny od pracy i weszłam na ciocię, która przyjechała do nas na święta. Latem ukradli mi mój rower.
Kolejnego wigilijnego pecha zafundowała mi Mirka, moja najlepsza przyjaciółka z sąsiedztwa. Raniutko obudził mnie czyjś krzyk za oknem. Wyjrzałam i zobaczyłam Mirkę w krzakach trzymającą się za kostkę. Chciała zrobić mi niespodziankę i przykleić mi na szybę obrazek z Mikołajem. Mój pokój był na wysokim parterze, wdrapała się na gzyms ale stopa jej się ześlizgnęła i spadła. Skręciła kostkę. Potem okazało się, że zamykają nasza szkołę i przenieśli nas do innej, oddalonej o 12 kilometrów. Mirka bardzo się przejęła i obiecała, że stanie na głowie, aby pierwszą osobą jaką zobaczę za rok będzie mężczyzna. Trochę jej nie wyszło...
Rok później przed Wigilią zebrałam rodzinę w salonie i poprosiłam wszystkich mężczyzn, aby ten, który obudzi się pierwszy niech wejdzie do mojego pokoju.
– To ma zapewnić mi powodzenie na cały rok, zdaję do liceum więc proszę potraktować to poważnie – poprosiłam.
Dziadek, tato i Bartek obiecali że zrobią mi pobudkę, choć uśmiechali się pod nosem kpiąco. Mój misterny plan odpędzenia pecha legł jednak w gruzach, bo znów narozrabiała Mirka. Było jeszcze ciemno, gdy się obudziłam słysząc jak ktoś się wdrapuje do mojego okna. Zima była bardzo łagodna, spałam przy uchylonym oknie. Usłyszałam jakieś stękanie za oknem, a potem zobaczyłam jak czyjaś ręka bardziej uchyla okno. Bardzo się bałam, ale zakradłam się do okna i złapałam rękę w nadgarstku krzycząc bardzo głośno. Myślałam że to złodziej. Niestety ręka należała do... Mirki. Trzymała w niej ludzika ulepionego z ciasta.
– Zrobiłam go specjalnie dla ciebie, żebyś pierwsze co zobaczyła po przebudzeniu to facet – zachichotała moja przyjaciółka. Przyjrzałam się ludzikowi, niewątpliwie był mężczyzną, nie dało się ukryć...
Za moment wpadł do pokoju tata, zobaczył Mirkę za oknem, nakrzyczał na nas że budzimy cały dom a potem spojrzał na ciastowego ludzika.
– A co jest? – wziął do ręki ludzika i spojrzał na to, co czyniło laleczkę mężczyzną. – Za młode jesteście na takie rzeczy!
Do mojego pokoju wpadła cała rodzina i zrobiła się taka awantura, jakiej dawno nie było. Pech wrócił pod koniec roku szkolnego. Myślałam że Mirka wybierze to samo liceum co ja, jednak w ostatniej chwili zmieniła zdanie i dostała się do szkoły plastycznej. Bardzo mi jej brakowało w nowej szkole.
Kolejne lata były podobne: pierwszą osobą w wigilijny poranek była kobieta i zawsze coś mi nie wychodziło.
Po maturze wyjechałam z domu na studia, moje życie bardzo się zmieniło i zapomniałam o wigilijnej wróżbie. Przynajmniej starałam się o niej nie myśleć, bo po co? Co prawda nauka szła mi nieźle, ale nie miałam szczęścia w miłości. Mirka też studiowała w Krakowie na uczelni plastycznej, ale od awantury o ludzika z ciasta unikałyśmy się w wigilijne poranki.
Byłam już na ostatnim roku. Nauki nie było dużo, ale znalazłam pracę w klubie i w noc z 23 na 24 grudnia stałam za barem. Przez cały wieczór serwowałam drinki i rozmawiałam z przystojnym blondynem. Nawet się zastanawiałam czy dać mu numer mojego telefon, ale tuż przed zamknięciem klubu zniknął. Po pracy postanowiłam, że wrócę na stancję zdrzemnąć się trochę i w południe pojadę do domu. Nastawiłam budzik na 11.00. Zanim zadzwonił obudziło mnie walenie do drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zdumiona zobaczyłam mojego adoratora z poprzedniej nocy w klubie. Zaczepiłam łańcuch i uchyliłam drzwi. Byłam sama, moje współlokatorki wcześniej rozjechały się do domu.
– Nie jestem kobietą, prawda? – zadał dziwaczne pytanie.
– Zwariowałeś? – spytałam ostro. – I skąd masz mój adres?
– Potwierdź tylko, że nie jestem kobietą i sobie pójdę – obiecał uśmiechając się.
– Nie będę sprawdzać – wydęłam wargi. – Ale jeśli tak bardzo ci na tym zależy, to potwierdzam, nie jesteś kobietą.
Nagle ze schodów usłyszałam znajomy głos. Krzyk był głośny i radosny.
– Udało się, prawda? Udało się! – zza winkla wyskoczyła Mirka. – Tym razem pierwszą osobą, jaką zobaczyłaś w Wigilię po przebudzeniu był mężczyzna. Nie będziesz mieć pecha w tym roku! – moja niesforna przyjaciółka podskakiwała jak mała dziewczynka.
Roześmiałam się i zaprosiłam ich do środka. Mirka przestawiła mi Grześka, wypiliśmy kawę i pożegnałyśmy chłopaka, bo spieszyłyśmy się na autobus do domu. W drodze do naszego miasteczka Mirka wszystko mi wyjaśniła. Grzesiek zobaczył mnie kiedyś w klubie i bardzo mu się spodobałam. Studiował z Mirką na tej samej uczelni i wiedział że się przyjaźnimy. Spytał czy mogłaby nas sobie przedstawić. Moja przyjaciółka postanowiła upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: przedstawić nas sobie i spowodować odegnanie pecha. Przyznam, że udało się to jej znakomicie, bo pech sobie poszedł: ja i Grzesiek jesteśmy zaręczeni.
Edyta z Małopolski
Baran 20.03-19.04 |
Byk 19.04-20.05 |
Bliźnięta 20.05-21.06 |
Rak 21.06-22.07 |
Lew 22.07-23.08 |
Panna 23.08-22.09 |
Waga 22.09-23.10 |
Skorpion 23.10-22.11 |
Strzelec 22.11-21.12 |
Koziorożec 21.12-20.01 |
Wodnik 20.01-18.02 |
Ryby 18.02-20.03 |
Najczęściej czytane |
Najnowsze komentarze |
Nasz ekspertPrognoza na styczeń 2021Upadek mitu, rewolucja, czy stagnacja? Oraz zmagania Koziorożca z Wodnikiem. Co nas czeka w pierwszym miesiącu nowego roku? Zaprasza do lektury prognozy na styczeń 2021. więcej » |